Pan Drwal Cologne – recenzja nowej linii kosmetyków

Myślę, że spokojnie można powiedzieć, że nowa linia kosmetyków – Cologne – do męskiej pielęgnacji marki Pan Drwal była jedną z najciekawszych premier roku 2018. W zeszłym roku otrzymałem od przyjaciół z PD zestaw, w którym znajdowały się ich najnowsze kosmetyki: żel pod prysznic, mydło, szampon do brody, olejek, balsam i aftershave. Produkty te testowałem z małymi przerwami w ostatnich miesiącach roku 2018, a dziś jako, że część z nich mi się już pokończyła chciałbym nieco więcej wam o nich opowiedzieć.

Kompozycja zapachowa linii Cologne

źródło: dlagentlemana.pl

Już od pierwszych chwil obcowania z kosmetykami Cologne miałem wrażenie, że już gdzieś czułem podobny zapach. Po chwili wiedziałem, że koloński zapach produktów z linii Cologne kojarzy mi się z poznańską Przemysławką. I faktycznie zapach jest nieco podobny. Co do pełnej kompozycji zapachowej wygląda ona następująco: zapach wytyczają nuty świeże, cytrusowe: cytryna, słodka pomarańcza, mandarynka, bergamotka, rozmaryn oraz korzenne: goździk i różowy pieprz.

Na targach Beauty Days 2018 w rozmowie z męską połówką marki Pan Drwal dowiedziałem się, że ta linia była w planach od samego początku i ekipa PD bardzo chciała ją wypuścić już wcześniej. Nie potwierdzili jakoby inspirowali się Przemysławką, ale też nie przeszkadza im, że ktoś porównuje ich zapach do tej klasycznej wody kolońskiej. W końcu obie marki są z Poznania. Tak czy siak zapach jest naprawdę bardzo świeży, koloński i przypadnie do gustu zarówno osobom młodszym jak i tym bardziej posuniętym w czasie. No dobra, to przejdźmy do poszczególnych kosmetyków.

Design

źródło: fb marki Pan Drwal

Wszystkie produkty z linii Cologne są bardzo ładnie zapakowane. Design poszczególnych kosmetyków jest bardzo przemyślany i precyzyjny. Dominują kolory złoty i czarny oraz klasyczne fonty i proste geometryczne kształty. Taki zabieg sprawia, że design opakowań przypomina mi nieco kosmetyki z ery PRL’u, kosmetyki stosowane przez naszych ojców/dziadków. Do tego linia Cologne posiada fajny męski smaczek w postaci kobietki w negliżu (pojawia się ona na pinie oraz na dużej butli wody po goleniu).

źródło: insta marki Pan Drwal

Żel pod prysznic

Żel pod prysznic z linii Cologne to kosmetyk do pielęgnacji męskiego ciała. Produkt znajduje się w dużej (400 ml) plastikowej butli z charakterystyczną grafiką i funkcjonalnym dozownikiem typu press to open. Producent pisze, że żel złożony jest z niedrażniących środków myjących opartych na oleju kokosowym, dzięki czemu nie wysusza skóry przy codziennym stosowaniu. Nie zawiera też SLS, SLES i PEG-ów. Konsystencja jest bardzo przyjemna, całkiem gęsta, żelowa. Kosmetyk bardzo fajnie się pieni i dobrze zmywa brud oraz odświeża ciało. Przez cały okres stosowania byłem z niego bardzo zadowolony. Nie odczułem żadnych podrażnień czy wysuszania skóry, a mamy w tym momencie okres zimowy więc skóra może być wysuszona anyways. I to chyba tyle o żelu, jest to po prostu fajny i ładnie pachnący produkt, który spełnia swoje zadanie. Do tego cena też całkiem fajna bo za 400 ml zapłacimy tylko 39 zł.

Mydło do ciała i twarzy

Mydełko testowałem na samym końcu, ponieważ żel wystarczył mi na bardzo długo. W tym momencie kończę swoją pierwszą kostkę mydła Cologne. Mydełko (85 g) zapakowane jest w folię oraz papierowy kartonik. Na mydle wytłoczone jest logo linii Pan Drwal, które wiadomo zmywa się z czasem, ale to przyjemny akcent. Mydło jest szare, również dobrze się pieni i ładnie oczyszcza. Koloński zapach uprzyjemnia poranną ablucję. Po myciu moja skóra jest nieco napięta i jakby nazbyt czysta (jeśli wiecie o co chodzi), ale nie wysuszona. W składzie znajdziemy m. in. węgiel drzewny, glicerynę, masło kakaowe, masło mango czy masło shea. Mydła sporadycznie używałem również do brody i nawet dawało radę. Cena za kostkę to 25 zł.

Szampon do brody

Szampon do brody to zdecydowanie mój ulubiony kosmetyk z tych myjących. Od strony opakowania to jakby mniejsza wersja żelu pod prysznic. Buteleczka mieści 150 ml szamponu i posiada taki sam dozownik co żel. Szampon jest idealnie gęsty i powoli, z gracją wypływa z butelki. Super się pieni, tworzy gęstą pianę, która oczyszcza brodę i sprawia, że zarost jest miękki i świeży. Szampon jest również bardzo wydajny. Skomponowany został z naturalnych olejów roślinnych m.in. oleju z nasion słonecznika oraz oleju kokosowego. Odpowiednie pH szamponu sprawia, że broda po umyciu jest dobrze nawilżona, a włosy nie kręcą się. Nie zawiera SLS, SLES i PEG-ów. Z żalem patrzę na pustą już butelkę podczas pisania tej recenzji. Czas chyba zakupić nową butlę. Cena za 150 ml to 45 zł. Mocno polecam !

Olejek do brody

Kolejnym kosmetykiem, który przetestowałem jest olej do brody. I tu nie spodziewałem się zawodu ponieważ do tej pory nie było chyba olejku od Pana Drwala, który by mi się nie podobał. W czołówce u mnie jest Lucky Luke czy Gasoline, o których zresztą już pisałem. Buteleczka (z pompką) olejku Cologne jest kompatybilna designem z resztą linii. W środku 30 ml olejku, który składa się z naturalnych olejów tłoczonych na zimno, tj. oleju ze słodkich migdałów, oleju arganowego, oleju z pestek winogron oraz oleju jojoba. Kosmetyk doskonale się wchłania nie pozostawiając na brodzie tłustego filmu. Do tego fajnie nawilża i odżywia zarost oraz skórę pod nim. Jego zapach utrzymuje się na brodzie kilka godzin, ale też lubi przypomnieć o sobie podczas kąpieli. Zapachowo komponuje się z balsamem, wiec możemy wcierać olejek w brodę i skórę, a potem wymodelować ją balsamem. Za olejek 30 ml zapłacimy 70 zł, czyli mniej niż za np. Bulleit, Gasoline czy Lucky Luke.

Balsam do brody

No ale czym byłaby linia kosmetyków do brody bez balsamu. I tutaj Pan Drwal podszedł do sprawy nieco inaczej bowiem balsam Cologne nie przypomina w ogóle wcześniejszych produktów tej marki (Steam Punk, Freak Show). Po pierwsze balsam pojawił się w zakręcanym plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml, a nie jak do tej pory aluminiowym pojemniku. Słoiczek wygląda naprawdę zacnie i elegancko. Zmieniła się również konsystencja z nieco tłustej masłowej na taką jakby bardziej przypominającą skrystalizowany miód (da wyczuć się jakby maleńkie ziarenka jakby piasku). Tak czy siak balsam łatwo się wybiera i pięknie rozgrzewa niwelując ową piaskowość. Kolejnym miłym zaskoczeniem jest chwyt balsamu, który jest zdecydowanie mocniejszy w stosunku do poprzednich kosmetyków. Balsam zgrabnie układa brodę i trzyma w ryzach prawie cały dzień. Co do składu balsam oparty jest na naturalnych olejach i masłach roślinnych: masło shea, olej jojoba oraz wosk carnauba. Ma też fajną wydajność. Obowiązkowa pozycja każdego brodacza ! Cena za 50 ml to 70 zł.

Aftershave

Kosmetyk, którego używam od święta ponieważ z pełną brodą podgalam tylko policzki i szyję, więc nie zużywam tyle wody kolońskiej co osoba goląca się na gładko. Nie przeszkadza to jednak abym napisał coś od siebie o wodzie po goleniu od Pana Drwala. Miałem już styczność z afershavem Bay Rum, który bardzo dobrze wspominam. Ostatnio otrzymałem też nowy Bulleit, który czeka na swoją kolej. Woda Cologne mieści się z szklanej, przypominającej piersiówkę, buteleczce o pojemności 100 ml. Ma nieco inną niż reszta kosmetyków etykietę, ale nadal fajnie wpisuje się w koloński klimat czasów naszych dziadków. Ten klasyczny płyn po goleniu z dodatkiem gliceryny i allantoiny bardzo dobrze łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia oraz odkaża skórę. Bardzo lubię się nim chlapnąć po goleniu, a także bez konkretnego powodu, po prostu aby ładnie pachnieć. Mocno polecam fanom tradycyjnego golenia oraz klimatów Przemysławki. Za 100 ml zapłacimy 45 zł.

Podsumowanie linii Cologne

W linii Cologne jest jeszcze szampon do włosów, którego jednak nie miałem okazji sprawdzić. Niemniej jednak tak jak pisałem na początku wpisu – nowa linia kosmetyków od Pana Drwala to kawał naprawdę dobrej, solidnej roboty. Fajnie zaprojektowane opakowania, kozacki koloński zapach i wspaniałe właściwości kosmetyków to mocne strony tej serii. Cenowo też jest nieźle. Moimi ulubieńcami są balsam i szampon do brody. Koniecznie sprawdźcie te produkty, a nie będziecie zawiedzeni. Gorąco polecam !

Pełną ofertę linii Cologne znajdziecie w sklepie Pana Drwala -> https://goo.gl/PBMmSx

7 thoughts on “Pan Drwal Cologne – recenzja nowej linii kosmetyków

  1. Posiadam balsam z tej linii i zapach jest świetny, generalnie jestem bardzo zadowolony z produktu obecnie zastanawiam się nad balsamem Captain Fawcett booze & baccy jeżeli ktoś posiada proszę o opinie pozdro 🙂

    1. Balsam “Captain Fawcett Booze & Baccy” – posiadałem, używałem, polecam. Konsystencja bardzo twarda (zwarta), w pierwszym odczuciu przywodząca na myśl wosk pszczeli (o czym później) – konieczne nabieranie “paznokciem”, po pierwszym razie idzie przywyknąć (a inne balsamy zaczynają wydawać się za rzadkie). Po krótkim ogrzaniu konsystencja delikatnie skrystalizowanego miodu, przy czym po nieco dłuższej obróbce konsystencja staje się całkowicie aksamitna. Już jednak krótkie rozprowadzenie na dłoniach umożliwia nakładanie bez żadnego problemu.
      Chwyt mocny, nawet bardzo mocny. Idealny do niesfornej lub kręconej brody. Tak mocny chwyt powoduje, że wydajność balsamu jest bardzo dobra. Dodatkowo mocny zapach, o czym poniżej, także nie wymusza nakładania dużych ilości (jako alternatywa dla perfum itp.).
      Zapach – mocny, cięższy (ale nie mdlący, przynajmniej przy rozsądnej ilości nakładanej), męski, bardzo charakterystyczny, długo się utrzymuje, jest bardzo wyczuwalny – zarówno ze względu na swój charakter jak i natężenie w samym produkcie. Opisałbym go jako połączenie tytoniu, syropu klonowego (miodu) i kadzidła z odrobiną zapachu świeżego drewna i wyczuwalnymi nutami goździków, rumu (co przypomina Bay Rum) i gorzkiej pomarańczy (bergamotki). Zapach jest złożony, w trakcie ulatniania się raczej jego charakterystyka się nie zmienia.
      Balsam nie zawiera w sobie wosku pszczelego (cera flava / cera alba), zamiast czego użyto wosku candelila. W efekcie balsam ma mocny chwyt, ale efekt skorupy (ewentualnie po prostu sklejenia) pojawia się po nałożeniu naprawdę dużej (wyjątkowo za dużej) ilości. Balsam nadaje brodzie wykończenie lekko matowe. Dobrze natłuszcza (nawilża), ale głównie w odniesieniu do brody. Po dodarciu do skóry wydaje się być za gęsty, stąd zalecałbym połączenie z olejkiem (jest dostępny w tej samej nucie zapachowej, podobnie zresztą jak perfumy). Wartości odżywcze balsamu oceniam jako przeciętne – czuć pozytywny wpływ na kondycję i wygląd włosa, niemniej jednak znam produkty, które wydają się być pod tym względem bardziej efektywne i efektowne.
      Do zmycia (z rąk i brody) potrzeba mydła, ciepłej wody i odrobinę cierpliwości/czasu.
      W mojej ocenie najmocniejszy balsam z tych nieopartych na wosku pszczelim. Największą zaletą jest zapach oraz mocny chwyt przy jednocześnie fajnym zachowaniu na brodzie. Duży plus za olejek i perfumy w tej samej nucie zapachowej. Cena – przy wydajności – nie jest wadą. Za wadę uznaję natomiast zachowanie balsamu po dotarciu do skóry (uczucie delikatnego filmu na skórze, jakby balsam nie wchłaniał się całkowicie; konieczność połączeniu z olejkiem i traktowania balsamu jako produktu do stylizacji i odżywiania jedynie włosa).

        1. Proszę bardzo 🙂 Sam odczuwam deficyt skrupulatnych recenzji, który zmusza mnie do licznych eksperymentów. A że „Booze & Baccy” jest jednym z moich ulubionych zapachów, postanowiłem trochę się rozpisać, aby oszczędzić komukolwiek rozczarowania przy zakupie.
          A przy okazji, właśnie używam – jako jeden z kolejnych eksperymentów – bliźniaczego balsamu „Barberism”. Właściwości analogiczne do „Booze & Baccy” oczywiście za wyjątkiem zapachu (podtrzymuję opinię o uczuciu delikatnego filmu na skórze, w szczególności przy szczodrej aplikacji). Zapach to pikantna (ciężka/męska) limonka z pomarańczą. Jest mniej złożony niż „Booze & Baccy”, niemniej jednak tak samo charakterystyczny i w podobnej konwencji (ciepły). Utrzymuje się równie długo. Nie wydaje się tak samo mocny, ale wynika to zapewne z odrobinę lżejszych głównych nut. Z drugiej jednak strony, w tym przypadku większe jest nawet ryzyko, że będzie on mdlący przy nałożeniu zbyt dużej ilości. Być może jest to wynik dalszych nut zapachowych, w szczególności ziemistych akcentów drzewa cedrowego i piżma, które to właśnie dają odczucie wspomnianej ciężkości (męskości) zapachu a jednocześnie powodują, że wysuwająca się na pierwszy plan limonka z pomarańczą są ciepłe (a nie rześkie czy owocowe). Deklarowane nuty zapachowe róży i galbanum wyczuwalne, ale zdecydowanie przytłumione przez pozostałe składowe.
          Reasumując, bardzo fajna (nieco lżejsza zapachowo) alternatywa/przerywnik dla „Booze & Baccy”. Zdecydowanie dla lubiących konwencję cięższych zapachów lub dla szukających bardzo ciepłych nut owocowych. W szczególności dla tych, którzy – podobnie jak ja – w olejkach czy balsamach do brody szukają przede wszystkim zapachu (i dla których nawet najlepszy skład surowcowy niezwieńczony zapachem nie broni się w codziennym użytkowaniu). Duży plus za olejek w ten samej linii zapachowej.

  2. Miałem próbkę szamponu i balsamu. Szampon jest ok, aczkolwiek wolę produkty Proraso. Natomiast balsam to bajka, a jego zapach jest obłędny.

  3. Ten szampon jest na prawdę super i czasami wracam do jego używania, ale od jakiegoś czasu moje serce skradł szampon zmniejszający wypadanie włosów Masveri. Jakościowe oba te szampony są bardzo zbliżone, ale w Masveri na maksa urzekł mnie zapach. Bajka po prostu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.