Śmiało mogę powiedzieć, że jestem fanem kosmetyków do brody od Kanclerskiego. Szczególnie do gustu przypadła ma seria braci zakonnych. Wśród dotychczas dostępnych olejków do brody najbardziej podoba mi się Frater Juniperus i Angelus oraz Francesco di Assisi. Aczkolwiek do tego grona wkrótce dołączyć może nowy brat, czyli Frater Leon bo im dłużej go używam tym bardziej mi się podoba, a ludzie z mojego najbliższego otoczenia pochlebnie wypowiadają się o zapachu mojej brody. Tak więc zapraszam do krótkiej recenzji nowego oleju do pielęgnacji brody od Kanclerskiego.
Opakowanie i zawartość oleju Frater Leon

Olejek mieści się w szklanej buteleczce o pojemności 30 ml. Jak dotąd olej aplikowaliśmy za pomocą pipety, a w moim egzemplarzu Fratera Leona mamy już pompkę. Tak naprawdę aplikator jest mi obojętny jeśli spełnia swoją funkcję i działa. Być może z pipetami było więcej kłopotu, więc zastąpiły je pompki. Dla mnie jak najbardziej ok. Co do etykiety to nadal utrzymana jest w formie witrażu. Zmieniła się kolorystyka paneli oraz centralny obrazek. Mamy tu połączenie fioletu i pomarańczu, a w centrum owoce i rośliny zdradzające nam zapach Leona – cytrusy, rozmaryn, drzewa iglaste. Ale o tym za moment.
Olej ma słomkowy kolor a w konsystencji jest jakby lekko bardziej w stronę tych wodnistych niż gęstych. Jedna pompka dozuje akuratną ilość produktu, może nawet nieco za dużo jak dla mojej obecnie krótkiej brody, aczkolwiek wtedy nadmiar wcieram w tatuaże tak żeby nie zmarnować żadnej kropli. Olej aplikuje się na brodę bardzo przyjemnie, nie jest zbyt tłusty, a na brodzie nie świeci się aż tak mocno. Nie zauważyłem też żeby specjalnie długo się wchłaniał także jestem zadowolony. Przejdźmy teraz do składu i zapachu bo to najbardziej wyróżnia ten olejek.
Skład i zapach olejku Frater Leon

Wiem, że Łukasz tworząc swoje olejki przywiązuje dużą uwagę do składu. Nie inaczej jest w przypadku brata Leona. W olejku Frater Leon znajdziemy np. olej jojoba, który chyba każdy dobrze zna bowiem odpowiada on za wzmocnienie warstwy cementu międzykomórkowego skóry, nadaje włosom blasku, zapobiega rozdwajaniu i puszeniu się włosów i odżywia skórę. Do tego olej tsubaki, czyli z kamelii białej, który poprawia stan skóry i włosów, ponieważ jak wiecie oleje do brody głównie mają dbać o skórę pod brodą. Jest tu też prawdziwa bomba witaminowa, czyli olej z pestek arbuza, który zawiera kwasy omega 3, 6, 9, witaminy oraz minerały takie jak potas, magnez, miedź, żelazo, a dzięki zawartości witaminy A oraz E działa antyoksydacyjnie. Plus, hamuje wpływ wolnych rodników na skórę i posiada właściwości przeciwstarzeniowe. Znajdziemy tu też olej abisyński, który zawiera wysoki poziom kwasu erukynowego, a ten jest antyutleniaczem o wysokiej stabilności, który wzmacnia włosy, skórę i poprawia jej koloryt.

Poza tym olej shea, witamina E oraz olejki z cytryny, cedru i paczuli, które też mają swoją rolę w zapachu Fratera Leona. A co do zapachu właśnie to tak jak napisałem na swoim insta: nie jest to typowy i nudny zapach cytrusowo-drzewny. Moim zdaniem Łukasz nadał nowej świeżości temu nieco wyczerpanemu rodzajowi zapachu. Pierwsze co uderza mnie w nos po aplikacji olejku to silne nuty drzewa iglastego, w tym wypadku cedru. Następnie czuję połączenie cytrusów i nut wodno-ozonowych. Na końcu dostrzegam rozmaryn. W ogólnym podsumowaniu to bardzo rześki, mocny i świeży zapach leśny. Pełną rozpiskę wrzucam wam poniżej:
- Nuty głowy: cytryna, mandarynka, grejpfrut, akordy wodno-ozonowe
- Nuty serca: rozmaryn, jaśmin, czarny pieprz, białe kwiaty, kolendra, gałka muszkatołowa
- Nuty bazowe: cedr, paczula, wetiwer, ambra, mech, piżmo, żywice labdanum, benzoe
Podsumowanie olejku Frater Leon

Co myślę o nowym olejku od Kanclerskiego? Moje wrażenia są bardzo pozytywne. Po pierwsze podoba mi się spójność serii. Fajnie, że mamy nadal ten sam motyw na etykiecie. Wygląda przyjemnie dla oka i schludnie. Po drugie doceniam dobroczynność substancji zawartych w składzie, nie ma tu nic co by mogło nam zaszkodzić. Olej działa na skórę i brodę jak należy. Po trzecie szanuję za udane podejście do przełamania oklepanego schematu zapachu cytrusowo-drzewnego. Jest tu bowiem coś więcej. W moim przekonaniu zapach ma jakąś dodatkową głębię i to mi się podoba. Tak, więc znów dostajemy produkt dopracowany, spójny, który z pewnością znajdzie swoich fanów. Jestem na tak. A olejek kupicie bezpośrednio u Kanclerskiego lub w sklepie dlabrodacza.pl czy pomadziarz.pl za cenę 85 zł.