Historia brody – część II

renaissance-sculpture-1

W czasach renesansu broda była wyznacznikiem męskości tak samo jak genitalia. Niektórzy bogobojni twierdzili, że broda podkreśla wyższość mężczyzny.

Wracając na chwilę do cara (poprzedni post), wprowadził on podatek od zarostu, a jego wysokość zależała od zamożności brodacza. Co za tym idzie wieśniak płacił mniej, a arystokrata dużo więcej. Jeżeli nie miałeś w tym czasie specjalnego medalionu poświadczającego uiszczenie podatku za brodę, byłeś skazywany na roboty przymusowe. W gorszym przypadku car osobiście wyrywał Ci brodę.

Przechodząc do Europy Zachodniej, król Henryk VIII wydał zarządzenie odnośnie golenia twarzy, a królowa Elżbieta I kazała poddanym płacić za posiadanie brody. Mówi się, że skłoniły ją do tego głównie względy ekonomiczne.

Posiadanie brody czy wąsów odeszło do lamusa, kiedy król Francji Ludwik XIV zgolił swojego wąsa. Potem pokazywanie się na salonach z wąsem czy brodą było już obciachem. Wyjątkiem byli wojskowi, posiadający maleńkie bródki a la kardynał Richelieu.

Zarost wrócił do łask w XIX wieku. Żołnierze Napoleona I szczycili się swoim zarostem, jako że był to nieodłączny element ich wojskowego wyglądu. Grenadierzy zobowiązani byli nosić sumiastego wąsa i baki. Weteranów armii Napoleona zaczęto nazywać później starymi wąsami.

Pierwsza wojna światowa znów odebrała zarostowi jakiekolwiek znaczenie. O ile wcześniej sądzono, że zarost w czasie wojny to świetna sprawa bo chroni przed zimnem i newralgią, co oczywiście było bujdą, ale w tamtych czasach brzmiało przekonująco. Głównym problemem było zakładanie masek gazowych, których uszczelki zapychały się włosami prowadząc do uduszenia się delikwenta. Co więcej, obawa przed rozprzestrzenianiem się chorób i wszy sprawiła, że brody znów spadały na ziemię.

Podczas drugiej wojny światowej dodatkowa niechęć do zarostu była spowodowana tym, że i Stalin i Hitler nosili wąsy. Do dziś charakterystyczne owłosienie górnej wargi Hitlera budzi wstręt i kontrowersje.

Adolf-Hitler_Facist-Ruler_HD_768x432-16x9

W Stanach Zjednoczonych broda zyskała popularność za czasów wojny secesyjnej. Poczynając od Abrahama Lincolna, a kończąc na Williamie Howardzie Taft – prawie wszyscy prezydenci posiadali włosy na twarzy. Podobno Lincoln zapuścił brodę ponieważ 11-letnia Grace Bedell poradziła mu tak w liście (z obawy, że brak zarostu odstraszy wyborców). Napisała tak:

“I have yet got four brothers and part of them will vote for you any way and if you let your whiskers grow I will try and get the rest of them to vote for you you would look a great deal better for your face is so thin. All the ladies like whiskers and they would tease their husbands to vote for you and then you would be President.”

Po wojnie rynek zrewolucjonizowała firma Gillette, które wypuściła na rynek maszynki do golenia. Rola zarostu znów zmalała. Do lat 60 XX wieku broda nie pojawiała się na twarzach ówczesnych amerykańskich obywateli. Dopiero w czasie rewolucji hippisowskiej zarost znów święcił triumf. Zapuszczanie brody w tym okresie wiązało się z protestem przeciwko rządowi USA i działaniami w Wietnamie. Z czasem jednak zarost stał się elementem mody i gościł na twarzach wielu mężczyzn, niezależnie od tego jakie kto miał poglądy czy zapatrzenia.

(część informacji zaczerpnięta z książki Co dwie brody, to nie jedna)

Mamy XXI wiek i broda znów świętuje. Ciekawe czy w najbliższym czasie znów przestanie być modna czy praktyczna? Co sądzicie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.