Nowy gracz na polskim pomadowym rynku – J&L (JNL) Pomady. Dowiedzcie się kim są, jak i dlaczego tworzą swoje pomady. Zapraszam do obszernego wywiadu.
1. Pierwsze pytanie, które chyba nasuwa się każdemu to co oznacza skrót JNL? I kto stoi za tą nazwą?
Jednym z naszych celów jest pokazanie, że za tym projektem stoją ludzie, a nie tylko firma, którzy tak jak Wy dbają o swój dobry wygląd. J&L Pomady to skrót od pierwszych liter naszych nazwisk – Jankowski & Lewandowicz.
Idea naszej współpracy i przyjaźni nie zaczęła i nie skończy się na pomadach. Naszymi poczynaniami postaramy się przywrócić wartości tj. pewność siebie, samospełnienie i radość z życia. Chcemy przypomnieć o wielu zapomnianych fundamentach i nakreślić ścieżkę, która jak wrócić na odpowiednie tory.
2. Skąd pomysł na markę i czy macie jakieś wcześniejsze doświadczenia w branży kosmetycznej?
Oscar, osoba odpowiedzialna za skład i jakość naszych pomad jest tu czynnikiem dominującym, dzięki któremu J&L (JNL) Pomady mogło w ogóle zaistnieć. Dziadkowie Oskara już za czasów 2 Wojny Światowej zajmowali się fryzjerstwem, przez co od samego początku miał styczność z branżą. Z powodu ubóstwa w Polsce i braku dostępności produktów podczas PRL zaczęli tworzyć do swojego salonu własne produkty dla mężczyzn. Praktyki od lat najmłodszych!
3. Skąd pomysł na taką a nie inną szatę graficzną? Co było inspiracją i co chcieliście tym przekazać?
Pierwszą linie naszych pomad wzorowaliśmy na pierwotnych recepturach, które były powszechne od lat 50. i 60. Chcieliśmy aby nasze puszki oddawały emocje i stan mentalny, które mieli szczęście doświadczyć Amerykanie żyjący w tamtych latach.
Sama szata graficzna ma odwzorować moment w historii, w którym wybuchł na ich punkcie konsumpcjonizm.
4. Gdzie wytwarzane są pomady J&L (JNL)?
W tym momencie bazujemy na Nowej Hucie, na obrzeżach Krakowa. Nie ukrywamy, że jesteśmy podczas planowania przeprowadzki do Miasta Stołecznego, w którym mamy nadzieję nadać szybszego tempa naszemu rozwojowi.
5. Wasze pomady nie są typowymi pomadami dostępnymi na rynku. Czy można określić je mianem UWB (Unorthodox Water Based)?
Definitywnie tak. Nie brniemy ślepo za standardami panującymi na rynku. Z definicji wiadomo, że pomady UWB są zdrowsze dla włosów i skóry głowy, co jest dla nas bardzo ważnym elementem. Uważamy, że typ UWB ma dużo więcej zalet, niż tradycyjny Orthodox.
6. W ofercie macie 3 pomady – wosk, glinkę i wodną. Dlaczego akurat t produkty zdecydowaliście się stworzyć? Czy w planach są kolejne pomady? A może inne kosmetyki?
Wosk był naszym pierwszym, oryginalnym produktem, dzięki któremu wiedzieliśmy, że idziemy dobrą drogą. Glinkę i wodniaka stworzyliśmy w oparciu o naszą recepturę, aby dać alternatywę na lato. Zdajemy sobie sprawę, że nie każdy wie jak obejść się z pomadami na bazie wosku. Mamy na to kilka interesujących pomysłów, ale to już na potem.
Nie możemy zaprzeczyć, że już jesteśmy w trakcie finalnych przygotowań do wprowadzenia nowej pomady do naszego asortymentu i nadal będziemy dążyć w kierunku poszerzania oferty J&L, skupiając się w tym momencie na rozwoju pod kątem produkcji pomad oraz wprowadzeniu bardziej “nowoczesnych” receptur.
7. Wszystkie 3 pomady mają niemal identyczne składy. Czy jest to pójście na łatwiznę czy raczej przemyślana strategia mająca na celu coś udowodnić?
Chcemy, aby nasi odbiorcy byli świadomi tego, że podstawowa pomada może składać się z jednego składnika. A zaczął się niemal wyścig zbrojeniowy długości składów ostatnimi czasami. Po co rozpychać skład produktu zbędną chemią, która nie zawsze jest zdrowa dla organizmu ani wymagana w recepturze.
Pójście na łatwiznę a trzymanie się receptur z czasów braku to dwie różne rzeczy. W sercu naszej filozofii jest technika. Porównać można to do kuchni włoskiej, nie ilość składników ale technika robi dobre danie, w fixach też jest dużo składników 😉
Nie zmienia to faktu że w przyszłych recepturach szykujemy dla Was sporo nowości.
8. Co było inspiracją przy tworzeniu zapachów? Są bardzo specyficzne.
Chcieliśmy stworzyć coś wyjątkowego, czego jeszcze na rynku nie znajdziecie.
Specyficzne zapachy lepiej zapadają w pamięci.
Kierowaliśmy się tu dosłownie własnymi „nosami”
9. Używacie aluminiowych puszek, papierowych etykiet, a pomady pakujecie w karton i trociny. Czy tworzycie w duchu zero waste?
Bardzo nam miło, że to wpada w oko. Mając możliwość wykorzystywania produktów pochodzenia recyklingowego, nie mogliśmy bezczynnie przejść bokiem. Jesteśmy skupieni na tym, aby ograniczyć marnotrawstwo do minimum. Wspólnie możemy kreować świat z mniejszą ilością odpadów, co znacznie przełoży się na nasze życie.
Naszym atutem jest współpraca z polskimi producentami, dzięki którym nie tylko wyrabiamy lokalne produkty, ale przykładamy się do rozwoju polskiej gospodarki.
Optymalizację cen realizujemy w taki sposób, aby cena dla klientów była jak najniższa.
Wspieramy się Polskiego Producenta jak i Konsumenta.
10. Która pomada jest waszą ulubioną i dlaczego?
Naszą ulubioną pomadą jest definitywnie Woskowa. Jesteśmy zakochani w tym zapachu oraz wykończeniu zostającym na włosach. Uważamy, że to właśnie ona najlepiej odwzorowuje oryginalny produkt z tamtych czasów.
Poza samym efektem wizualnym nie można zapomnieć o wartościach leczniczych i składnikach, które wspomagają odbudowę struktury włosa.
Chcemy się przyczynić do tego, aby coraz więcej osób rezygnowało z wodniaków na rzecz pomad woskowych.
One thought on “Beardrust pyta: J&L (JNL) Pomady”