Billy Jealousy to kolejna amerykańska marka prosto z Dallas w stanie Teksas, której produkty testuję u siebie na blogu. Ich produkty to nie tylko kosmetyki, to styl życia, który definiuje nas użytkowników. Używając kosmetyków BJ można wyglądać świetnie bez większego wysiłku, być wesołym i wyluzowanym, ale też zachować stylowy, klasyczny look. Sprawdźmy jak ta ideologia przekłada się na faktyczne działanie kosmetyków.
Mimo, że w logo marki widzimy smoka prosto z azjatyckiej ikonografii, producent kosmetyków, które testowałem jest amerykański. Billy Jealousy, czyli w wolnym tłumaczeniu Billy Zazdrość lub Wilhelm Zazdrość (zwał jak zwał) to marka, która w roku 2014 zdobyła nagrodę Grooming Award Winner magazynu Esquire oraz Men’s Health. Tym bardziej miło mi, że mogłem przetestować tak prestiżowe kosmetyki. BJ produkuje nie tylko kosmetyki dla brodaczy, ale ogólnie dla mężczyzn, a asortyment jest ogromny. Z góry dziękuję Menspace.pl za podesłanie zestawu do zrecenzowania. Zestaw, który testowałem jest trochę inny niż ten, który można kupić. Beard Envy (Refine The Rugged) obok szamponu i balsamu posiada szczotkę do brody. W mojej przesyłce zamiast szczotki pojawił się olejek Gnarly Sheen. Tyle słowem wstępu.
Beard Wash (Cleanse + Refresh) – szampon do brody
Zaczniemy od szamponu, który mieści się w plastikowej butelce spłaszczonej u góry. Pojemnik znany i typowy właśnie dla szamponów czy kremów. Jego pojemność to tylko 88 ml, ale dostępny jest również w tubie o pojemności 236 ml. Z przodu jak i z tyłu szampon posiada naklejkę informującą nas o rodzaju produktu, składzie, sposobie użycia, danych firmy itp.
Szampon jest przezroczysty i ma nieco żelową konsystencję. Bardzo łatwo się go aplikuje i przechowuje dzięki dozownikowi i zamykanej nakrętce. Jego zapach jest delikatny, ale bardzo męski. Z pewnością wyczuwalne są nuty zielonej herbaty i aloesu oraz czegoś jeszcze co zapewne kryje się pod słowem fragrance, obecnym w składzie szamponu.
Skład przyzwoity, z dużą dawką ekstraktu z aloesu (Aloe Barbadensis Leaf Juice), który zmiękcza i nawilża brodę, protein (białka) z soi (Soy Protein/ Hydrolyzed Soy, Protein), która odżywia brodę i nadaje jej naturalny, zdrowy połysk. W składzie również pojawia się ekstrakt z miodu (Honey Extract), którego zadaniem jest znowu odżywienia włosów oraz ich ochrona. Do tego zaserwowano nam jeszcze ekstrakt z zielonej herbaty (Camelia Sinesis Green Tea Extract), który pobudza wzrost brody, warunkuje jej siłę i wytrzymałość. Co więcej, jest tu również lecytyna i witamina E. Szampon jest wolny od SLS-ów. Nie był również testowany na zwierzętach (cruelty free and vegan) i jest zatwierdzony przez PETA. Dodatkowo przebadany dermatologicznie przez co jego zbalansowane pH odpowiada każdemu rodzajowi skóry.
Co do sposobu użycia jest on taki sam jak dla każdego szamponu do brody. Wyciskamy pożądaną ilość produktu na dłoń po czym aplikujemy na uprzednio zwilżoną brodę. Myjemy brodę, wytwarzając pianę, by później spłukać ją dużą ilością ciepłej wody. Szampon bardzo fajnie się pieni i ładnie pachnie. Bardzo lubię myć nić brodę i szkoda, że moja tubka już powoli się kończy bo to naprawdę solidny produkt. Broda po myciu jest czysta, odświeżona a do tego niesamowicie miękka i łagodna w dotyku.
Beard Control (Condition + Smooth + Style) – balsam do brody
Drugim produktem w zestawie jest balsam do brody Beard Control. O ile nie jestem zbytnio fanem tego typu produktów (wolę balsamy w puszkach w formie bardziej woskowatej) to myślę, że o tym kosmetyku można powiedzieć dużo dobrego. Opakowanie identyczne co w przypadku szamponu. Etykiety bardzo treściwe, nadal brodacz na tapecie, tylko inny label bo błękitny, a nie czerwony. Pojemność tubki również 88 ml i również dostępne są większe czyli 236 ml.
Zapach balsamu jest taki sam jak szamponu – męski, ale nie przesadzony. Jego konsystencja przypomina krem. Balsam jest w koloru białego. Aplikacja również bardzo łatwa. Wystarczy wycisnąć trochę z tubki i rozsmarować w dłoniach, po czym wetrzeć w brodę.
Balsam ma właściwości lekko stylizujące, chociaż powiem szczerze, że na swojej brodzie tego nie zaobserwowałem. Po aplikacji broda jest miękka i przyjemna oraz odżywiona, ale również nieco matowa jeśli chodzi o wygląd. Także condition – jest, smooth – jest, style – nie zaobserwowałem (może moja broda jest jeszcze zbyt krótka). Przejdźmy teraz do składu bo tu się dzieje.
Jeśli się nie pomyliłem w liczeniu, w składzie znajduje się 28 różnych substancji. Z pewnością ze składu wyrzuciłbym od razu PEG/PPG-14/4 Dimethicone oraz PVP. Natomiast warto zwrócić uwagę na dobre związki takie jak:
- Aloe Leaf Juice – sok a liści aloesu – zmiękcza i nawilża skórę i brodę.
- Jojoba Seed Oil – olejek jojoba – mocno nawilża oraz chroni komórki przed utratą wody tworząc warstwę ochronną skóry. Dzięki zawartości skwalenu działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo.
- Panthenol – prowitamina B5.
- Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract – ekstrakt z rumianka pospolitego – działa antyalergicznie i chroni skórę przed stanami zapalnymi.
- Calendula Officinalis (Marigold) Flower Extract – ekstrakt z nagietka lekarskiego – ma podobne właściwości do rumianek, ale również przeciwdziała cerze suchej, łuszczącej się i skłonnej do infekcji, zaczerwienień i pękania.
- Humulus Lupulus (Hops) Extract – ekstrakt z chmielu – (coś dla fanów piwka) działanie chmielu jest wykorzystywane w kosmetyce do opóźniania procesu starzenia się skóry.
Polecam sprawdzić jeśli lubicie tego typu balsamy.
Gnarly Sheen Refining Beard Oil – olejek do brody
I na koniec gwóźdź programu, czyli olejek do brody Gnarly Sheen. Buteleczka co ciekawe wykonana jest z tworzywa sztucznego, a nie szkła. To na pewno jest plusem gdyby zdarzyło się nam go upuścić w łazience. Butelka zakończona jest pompką co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem w tego typu kosmetykach. Do naszej dyspozycji jest aż 60 ml olejku. Ciekawy litraż, ponieważ jak do tej pory spotkałem się z 30 ml lub 60 ml opakowaniem w przypadku olejków. Na etykiecie, która przyciąga uwagę, widnieje brodacz, którego znacie już z szamponu i balsamu. Dalej znajdziemy też informację o sposobie użycia i składzie olejku.
Zerknijmy teraz na skład olejku. O naszą brodę zadbają m. in. olejek z soi (Glycine Soja Soybean Oil), olejek ze słonecznika (Helianthus Annuus Sunflower Oil), który tworzy na powierzchni brody warstwę okluzyjną zapobiegającą zbyt dużemu odparowywaniu wody. W składzie znajdziemy też sok z aloesu (Aloe Barbadensis Leaf Oil), który obecny jest w każdym kosmetyku z tej linii. Co więcej, obecne są tu też olejek jojoba oraz olejek ze słodkich migdałów. Ostatnim, ale bardzo ważnym jest olejek z awokado (Persea Gratissima Avocado Oil), który jest bogaty w witaminy: A, B, E, H, K, PP, F, nienasycone kwasy tłuszczowe oraz aminokwasy. Do jego zadań należy również zmiękczanie i wygładzanie skóry i włosów oraz nadanie brodzie połysku.
Czy olejek nadaje brodzie tzw. gnarly sheen (wypasiony blask)? Cóż, nadaje brodzie blask, ale bardzo naturalny i zdrowy. Nie jest ona przetłuszczona i nie świeci się nadmiernie. Sposób użycia olejku jest bardzo prosty. Wystarczą 2-3 krople (w przypadku pompki 2 naciśnięcia) aby odpowiednio odżywić i nawilżyć brodę. Olejek jest bardzo wydajny.
Jeśli chodzi o jego zapach to nie mam zastrzeżeń. Jest po prostu idealny – bardzo męski, lecz delikatny, nie przytłacza, ale trzyma się na brodzie długie godziny. Nawet pod koniec dnia nadal czuć jego woń np. podczas kąpieli. Zapach jest podobny do tego, który czuć w szamponie i balsamie, ale bardziej intensywny i perfumowany. Olejek Gnarly Sheen to bez wątpienia najlepszy kosmetyk w tym zestawie. Broda jest miękka i przyjemna w dotyku, łatwo się rozczesuje, ładnie pachnie i zdrowo błyszczy. Zdecydowanie polecam go wypróbować. Mimo, że w tym zestawie w jego miejsce dostaniecie szczotkę, to można go kupić osobno.
Podsumowując, kosmetyki od Billy Jealousy to naprawdę bardzo dobre produkty, które zadbają o nasze zarosty kompleksowo. Po pierwsze cała linia posiada konsekwentny i spójny zapach, który utrzymuje się na brodzie długi czas. Szampon świetnie myje brodę, odświeża ją i pozostawia miękką. Balsam jest fajnym dodatkiem, który również dobrze pachnie, odżywia brodę, lecz nadaje jej matowy look, co nie do końca trafia w moje gusta. Olejek, oprócz kapitalnego męskiego zapachu, ciekawej etykiety, poręcznego opakowania jest moim ulubionym produktem w tym zestawie, ponieważ świetnie kondycjonuje brodę, odżywia, nawilża, nadaje połysk, ułatwia rozczesywanie i jest bardzo wydajny. Nie na darmo zestaw nazywa się Beard Envy, a marka Billy Jealousy. Każdy będzie zazdrosny widząc kondycję waszej brody 🙂 Zachęcam was do wypróbowania powyższych kosmetyków oraz innych produktów tej amerykańskiej marki.
Kosmetyki od Billy Jealousy znajdziecie w Menspace.pl