Krótko i na temat to nowy format na moim blogu. Z racji tego, że pracuję jako barber mam trochę mniej czasu na blogowanie niż wcześniej. Nie chcąc was zaniedbywać wpadłem na pomysł tworzenia krótkich, a zarazem treściwych recenzji/prezentacji kosmetyków do brody i włosów. Maksimum treści minimum słów. Na pierwszy ogień idzie pomada Brooklyn Soap Company Classic Pomade.
Opakowanie i zawartość
Opakowanie zewnętrzne: czarny papierowy kartonik z czerwoną pieczęcią
Opakowanie pomady: gruby szklany słoik z plastikowym zakręcanym wieczkiem i jasną etykietą
Konsystencja: kremowa płynna masa, przelewa się w słoiczku; dosyć lepka (trochę przypomina Enigmę marki Lockhart’s)
Kolor: biały/szary
Pojemność: 90 g
Zapach: intensywny cytrynowy w słoiku; na włosach nie wyczuwalny
Skład: jak na zdjęciu
Aplikacja i efekty
- pomadę nakłada się dosyć przyjemnie; lekko oporna we włosach
- ze stylizacją trzeba się uwijać; pomada zasycha na włosach
- tworzy skorupę podobną do typowych pomad wodnych
- nieco problematyczna przy przeczesywaniu ręką/szczotką/grzebieniem w ciągu dnia
- restylizacja na mokro
- mocne utrwalenie fryzury (szczególnie na włosach sztywnych i gęstych)
- średnio wysoki połysk; pomada nieco matowieje w ciągu dnia
Zmywanie: bez problemu samą wodą
Do włosów: raczej każdego rodzaju; krótkich i średniej długości
Do fryzur: klasyczny side part, slick ale również messy quiff
Cena: ok 125 zł
Wydajność: średnia
Dostępność: limited release; znalazłem ją tylko w doBrody.pl
Podsumowanie
Pomada wizualnie prezentuje się bardzo dobrze i elegancko. Jej konsystencja i zapach są przyjemne. Pomada jest również przyjazna użytkownikowi podczas aplikacji. Mocny chwyt pokrywa się z obietnicą producenta, natomiast wysoki połysk, który powinniśmy uzyskać jakby nieco ginie w ciągu dnia pozostawiając włosy naturalnie matowe. Skład w porządku, w dużej części naturalny. Cenowo jednak nieco miazga. W tej cenie można zakupić dwie inne pomady o podobnych właściwościach. Sam produkt nie jest zły, ale cena odstrasza. Polecam fanom marki.