Ostatnio dzięki uprzejmości Mateusza K. oraz barber shopu Lucjan’s otrzymałem do testów kilka produktów do stylizacji włosów marki Crazy Bull. Szalony Byk nie jest jeszcze zbyt popularny wśród polskich pomadowych świrów, a jego dostępność jest chwilowo zawężona do ww barber shopu, ale mam nadzieję że to się zmieni. Dziś słów kilka o dwóch glinkach – Madness Clay i Shades of Grey, a także pastach – Freaky Mud oraz MatteMeUp.
Szalony Byk #ReleaseTheBull
Crazy Bull to marka powstała na Cyprze w roku 2007. Aż dziw, że przez tyle lat nie wiedzieliśmy o niej. Jej twórcy chcą zaoferować nam produkty do włosów najwyższej jakości po to aby zbudować lub wzmocnić poczucie wartości mężczyzny, dodać mu odwagi i pewności siebie. Motto jakie im przyświeca to Release the Bull, czyli na nasze coś w stylu złap byka za rogi – podejmij wyzwanie, bądź panem sytuacji itd. W ofercie marki dostępne jest osiem produktów z czego o czterech wam dziś opowiem.
Crazy Bull Madness Clay
Pomady z kopytem w logo zamknięte są w nieco węższym, ale wyższym szklanym słoiku z plastikowa nakrętką. Na wieczku znajdziemy logo marki – kopyto z liniami papilarnymi oraz napis Crazy Bull. Dookoła słoiczka biegnie etykieta, która zawiera informacje o produkcie – nazwę, rodzaj, skład oraz sposób użycia. W zależności od produktu etykiety różnią się kolorem, ale cały schemat pozostaje jakby bez zmian. Szata graficzna jest dosyć zwykła i przeciętna, raczej nie wzbudza we mnie wielkiego wow. Jednak jak to mówią nie szata zdobi… pomadę.
Po odkręceniu wieczka znajdziemy dodatkowe zabezpieczenie, które również obecne było w pomadach Shark Killer. Glinka ma kolor beżowy, a jej konsystencja jest do złudzenia podobna do glinki marki Baxter of California. To co czyni ją jednak lepszą od Baxter Clay Pomade to zapach – przyjemny, subtelny, słodki i owocowy. Bazą produktu jest woda oraz syntetyczny wosk pszczeli, a także glinka montmorylinitowa. Jest to francuska, mineralna glinka zielona pochodząca ze skał krzemionkowo-aluminiowych. Wykazuje silne właściwości matujące i pochłaniające wilgoć, tłuszcz, pot i sebum (źródło: wizaż.pl).
Wybieranie i rozcieranie glinki na dłoniach nie jest zbyt trudne choć wyczuwalny jest spory opór. Aplikacja na włosy jest już przyjemniejsza, a to dzięki woskowej gładkości produktu. Co do efektów:
- pomada nie ciągnie i nie szarpie włosów, choć czuć jej moc podczas aplikacji
- stylizacja fryzury przebiega łatwo, grzebień czy palce bez problemu stylizują włosy
- chwyt pomady jest zdecydowanie mocny, wg producenta ultra mocny, co czyni ten produkt najmocniejszym z całej ósemki
- mimo to włosów nie skleja i są one możliwe do przeczesania ręką
- wykończenie na włosach początkowo z naturalnym połyskiem (coś jak przy ww Baxter Clay Pomade czy nawet Layrite Cement); pod koniec dnia włosy stają się bardziej matowe (semi-matte)
- przy większej ilości może delikatnie obciążać włosy powodując spadek objętości
- bardzo ładnie zbiera włosy, nadaje gładkiej tekstury
Zmywanie następuje przy pomocy szamponu, bowiem produkt nie schodzi całkowicie samą wodą. Glinka nada się do każdego rodzaju włosów oraz do fryzur typu slick back, side part, executive contour. Idealna więc pod klasyczne zaczeski.
Crazy Bull Shades of Grey Darkening Clay
Shades of Grey dzięki Bogu to nie kolejny film o perwersyjnym facecie, ale glinka do włosów, przyciemniająca siwiznę. Wg producenta powinna zapewnić nam wysoką teksturę i średni chwyt. Mój egzemplarz to prawdopodobnie travel size o pojemności 20 ml. Glinka jest grafitowa o konsystencji kremowej pasty. Rozciera się oraz aplikuje z łatwością. Jej zapach przypomina pudrowe cukierki owocowe lub gumy owocowe Fritt – jest intensywny, owocowy, przyjemny dla nosa i wzbudza we mnie wspomnienia z dzieciństwa. Co do właściwości glinki:
- pomada zapewnia lekki/średni chwyt
- nie skleja włosów, można przeczesać je ręką w ciągu dnia
- wykończenie na włosach z lekkim połyskiem
- pomada faktycznie przyciemnia siwe włosy, aczkolwiek jeśli nie mamy całej “srebrnej” głowy to polecam stosować ją punktowo w miejscach gdzie chcemy zamaskować siwuski
- co więcej, lepiej stosować ją już na wcześniej nałożoną pomadę (jako post-poststyler) z powodu słabego chwytu
- minusem jest fakt, że brudzi ręce i ubrania
- “farba” zmywa się przy pierwszym myciu
Crazy Bull Freaky Mud Semi-Matte Paste
Freaky Mud to również bardzo ciekawy produkt. Wizualnie bardzo przypomina opisany wyżej Madness Clay. W ulotce, którą otrzymałem wraz z produktami napisano, że jest to pół-matowa pasta, jednak na naklejce na słoiczku widnieje napis clay. Konsystencją również przypomina bardziej glinkę Madness niż matową pastę. Co do zapachu przypomina on płyn do płukania tkanin – jest delikatny, “miękki”, kwiatowo-kosmetyczny. Jego wybieranie i aplikacja podoba jest również do glinki wspomnianej na początku.
- pomada nie ciągnie i nie szarpie włosów
- stylizacja fryzury przebiega łatwo, grzebień czy palce bez problemu stylizują włosy
- chwyt pomady jest nieco słabszy niż glinki Madness, ale przy aplikacji większej ilości prawie dorównuje jej wytrzymałością
- włosy możliwe do przeczesania ręką
- wykończenie na włosach z naturalnym połyskiem, taki trochę pół-mat
- bardzo ładnie zbiera włosy, nadaje gładkiej tekstury
Crazy Bull MattMeUp Matte Paste
Pasta MattMeUp to z założenia matowa pasta o wysokiej teksturze i średnim chwycie. Produktu otrzymałem zaledwie małą próbkę – 5 g, więc moja opinia może być zbyt mało odzwierciedlająca rzeczywistość. Pasta ma kremową konsystencję, bardzo szybko wysycha – tu przypomina Lockhart’s Phantsm. Jej zapach niemal identyczny co Freaky Mud. Rozcieranie pasty zachodzi w wyczuwalnym oporem. Aplikacja wiąże się z ciągnięciem i szarpaniem włosów. Co do efektów:
- po fazie szarpania pasta pozwala włosy przeczesać
- nadaje ładne matowe, lekko suche wykończenie
- chwyt przy dłuższych włosach lekki/średni, przy krótkich z pewnością można liczyć na nieco więcej
Wszystkie pomady zmywają się dosyć dobrze. Są wydajne, a ich cena oscyluje w granicy 70 zł za słoik 100 ml (nie do końca potwierdzone info). Jeśli cena faktycznie będzie w tej granicy to fajnie.
Grzebień Crazy Bull
Razem z pomadami otrzymałem jeszcze jedną rzecz – zajebisty grzebień do włosów. Gadżet wykonany jest z czarnego solidnego plastiku. Po środku widać białe logo producenta – niestety powoli zaczęło się zmywać bo dosyć ostro katuję grzebyk w barber shopie. Grzebień świetnie leży w dłoni, a to dzięki bardzo dobremu profilowi. Grube i długie zęby kapitalnie sprawdzają się przy wyczesywaniu pompów i unoszeniu włosów od nasady. W efekcie otrzymujemy wyraziste pasma włosów niczym z paczinosowych filmów z insta.
Podsumowanie produktów marki Crazy Bull
Znacie to uczucie kiedy używacie jakichś produktów do włosów, które są ok, ale jakbyście mogli to wrzucilibyście je w kosz i kupili coś lepszego, ale nie wiecie co? To uczucie kiedy natraficie na tą IDEALNĄ pomadę, która siada wam jak złoto i robi RÓŻNICĘ? Takie uczucie miałem kiedy po raz pierwszy użyłem Baxter Clay. I to uczucie powróciło wraz z użyciem glinki Madness. Opakowanie może nie są szałowe, ale też nie brzydkie. Same produkty to niezłe koty, szczególnie glinki do włosów. Przyciemniający clay wiadomo, znajdą się fani. Matowa pasta – mam nadzieję przetestować ją jeszcze kiedyś w większej ilości. Poza tym produkty wydają się być bardzo dobre, a jeśli cena się potwierdzi będą to naprawdę niezłe pomady w dobrej cenie. Produkty obecnie są dostępne w barber shopie Lucjan’s, który jest ich dystrybutorem. Przedstawiciel marki Crazy Bull już się do mnie odzywał i lecą do mnie kolejne pomady, więc jeśli zainteresowała was ta recenzja to będzie tego więcej jeśli zechcecie. Tymczasem polecam obserwować media aby być na bieżąco.
Ja facetowi kupuje pomady Masveri. Mają mocny chwyt i świetnie pachną.
Ja ostatnio dla porównania kupiłem sobie Masveri Iron Paste i jakościowo też jest na prawdę super, a zapach ma na prawdę ekstra.