Site icon beardrust 2.0

Men Rock The Beard Balm Trio – recenzja zestawu balsamów do brody

IMG_0940

Jeśli uważnie śledzicie mojego bloga to z pewnością brytyjska marka Men Rock nie jest wam obca. Rok temu testowałem szampon do brody, a teraz w moje ręce wpadło takie oto balsamowe trio. Oak Moss, Sicilian Lime and Caffeine oraz 1714 AD – trzy różne zapachy, trzy różne kolory i trzy różne działania. Jeśli jesteś ciekaw co stoi za tymi tytułami oraz jak balsamy sprawują się na brodzie to zapraszam do lektury.

Na początku podziękowania i piąteczka dla Michała z Beardshopu za udostępnienie paczuszki z balsamami do testów. A teraz przejdźmy do produktów.

Opakowanie

Balsamowe trio jak na zestaw przystało mieści się w białym kartonowym pudełku z minimalistycznym logo marki umieszczonym w lewym górnym roku. Balsamy spokojnie czekają na wasze brody w buteleczkach wykonanych z kolorowego tworzywa sztucznego. Pojemniki okraszone są logiem Men Rock oraz charakterystycznym tick’iem. Każda butelka zawiera nazwę balsamu, informację o jego działaniu, składzie, sposobie użycia oraz danych firmy. Butelki zwieńczone są czarnymi pompkami, które ułatwiają dozowanie produktu i przezroczystymi nasadkami, które chronią balsam przed przypadkowym wyciśnięciem na zewnątrz. W środku pudełka znajduje się też ulotka opisująca pokrótce każdy z balsamów:

for blade shunners everywhere

Pojemność: 100 ml

Kolor: wszystkie balsamy są białe

Konsystencja: balsamu/kremu do rąk

Połysk: żaden z balsamów nie nadaje brodzie połysku, a wręcz przeciwnie sprawia, że broda dostaje efekt matu.

Zapachy, działanie, skład

Przejdźmy do najprzyjemniejszej kwestii, czyli zapachów i dziania poszczególnych balsamów. Każdy z nich ma inny zapach oraz inne działanie. Zaczniemy od zielonego balsamu łączącego w sobie zapach kofeiny i sycylijskiej limonki/limetki.

The Beard Charmer

Sicilian Lime and Caffeine

Ten zapach jest mi już znany ponieważ szampon do brody pachniał identycznie. A pisałem o nim tak: Zapach […] jest nieziemski ! Według moich receptorów węchu wyczuwalny jest zapach kawy, limonki i pewnego rodzaju słodycz. Mimo iż zapach jest intensywny, nie dusi, ale orzeźwia i pobudza. Do tego jest bardzo świeży i lekki, co daje nam uczucie orzeźwienia i czystości. Zapach jest niesamowicie przyjemny, męski […]. Myślę, że nic bym teraz nie zmienił, a nawet dodał, że balsam świetnie pobudza zmysły i budzi do życia. Stąd też jego nazwa: Awakening.

Balsam łatwo rozprowadza się w dłoniach. Jest bardzo wydajny i naprawdę wystarczy jedna pompka żeby ogarnąć całą brodę. Według producenta przeznaczony jest do krótkich zarostów typu stubble. Jego zadaniem jest zmiękczenie zarostu, nawilżenie, ożywienie i zredukowanie swędzenia skóry. Po wmasowaniu balsamu w brodę możemy odczuć przyjemny chłodek i odświeżenie. Dodatkowo woń kawy pobudza do działania.

W składzie znajdziemy m. in. sok z liści aloesu (Aloe Vera Leaf Juice), olejek słonecznikowy (Sunflower Seed Oil), proteiny pszenicy (Hydrolysed Wheat Protein), witaminę B5, mentol, kofeinę czy kumarynę. Jest tu sporo organicznych związków, ale też kilka konserwantów. Niemniej jednak skład moim zdaniem jest przyzwoity. Zadaniem tych substancji jest pobudzenie, odświeżenie oraz nawilżenie brody i skóry. Tak zwany kick starter na lepszy początek dnia.

Kolejnym zapachem jest Oak Moss, czyli mówiąc pospolicie mech dębowy, a dokładniej mąkla tarniowa (rodzaj grzyba).

The Beard Soother

Ale spokojnie, nie martwcie się tym grzybem bo zapach balsamu w brązowej butelce jest równie dobry co poprzednika. Moim zdaniem pachnie jak las dębowy. Mam wrażenie, że wyczuwam zapach kory drzewa, mchu, a jednocześnie delikatną słodycz. Zapach jest intensywny, a głównym akcentem z pewnością jest dąb. Momentami nawet przypomina mi olejek woń olejku do brody Booze & Baccy. Jest zdecydowanie męski i drzewny.

Polecany jest dla mężczyzn, którzy przeszli już fazę trzydniowego zarostu, ale których od czasu do czasu broda zaswędzi. Tak więc jeśli twoja broda swędzi i jest sucha to ten dębowy balsam zapewni ci komfort (Soothing). Do jego działania należy też zaliczyć zmiękczenie zarostu, nawilżenie go oraz ułatwienie rozczesywania splątanych włosów. Osobiście przyznam, że ten balsam jest “najspokojniejszym” i najbardziej relaksującym produktem z całej trójki. Świetnie koi brodę i skórę twarzy.

A wszystko to dzięki składnikom zawartym w balsamie. Skład posiada pewnego rodzaju bazę wspólną dla całej trójki balsamów. Tu również znajdziemy olejek słonecznikowy, witaminę B5, sok z aloesu oraz proteiny roślinne, które kompleksowo zadbają o nasz zarost. Dodatkowo w składzie nutka cynamonu, która dodaje słodkości i charakteru.

Ostatnim, ale wcale nie mniej ważnym kosmetykiem jest balsam o zagadkowej nazwie z datą, czyli 1714 AD.

The Beard Tamer

Na początku rozwiejmy wątpliwości związane z nazwą tego balsamu. 1714 AD to bezpośrednie nawiązanie do roku, w którym to niejaki Johann Maria Farina jako pierwszy stworzył wodę toaletową znaną nam dziś jako woda kolońską (eau de cologne). Jego woda łączyła w sobie zapach bergamotki oraz drzewa cedrowego. Poza tym w tym samym czasie Barcelona jest oblężona, a Jerzy I przejmuje brytyjski tron.

Zapach, który poczujemy podczas używania niebieskiego balsamu to bardzo intensywne połączenie bogactwa drzewa cedrowego z aromatem bergamoty. Producent zaleca balsam dla dłuższych bród. Nie tylko nawilża brodę, ale działa również na skórę pod nią. Dodatkowo nadaje jej kapitalny, męski zapach.

Bardzo podoba mi się ten zapach mimo, iż moja broda i skóra reaguje na ten konkretny balsam bardzo specyficznie. Mianowicie, w pierwszej chwili odczuwam intensywne pieczenie, a jednocześnie chłód na całej brodzie i skórze twarzy. Zapach jaki wtedy czuję przypomina gumę Airwaves Cool Cassis, jakby moja broda ją żuła. Potem gdy chłód ustaje czuję ciepło i zapach mentolowej maści rozgrzewającej Vicks Vaporub. Mama smarowała mnie taką w dzieciństwie, więc świetnie mi się kojarzy 🙂

W składzie oprócz wspomnianej przeze mnie wcześniej bazy, mamy jeszcze olejek z drzewa cedrowego (Cedrus Atlantica Cedarwood Bark Oil) oraz Bergamot Citrus Bergamia Fruit Oil, czyli olejek bergamotowy. Taki skład również nawilża brodę, kondycjonuje ją oraz pozostawia świeżą i pachnącą historią stworzenia wody kolońskiej.

Cena: 83 zł (za sztukę)

Podsumowanie

Men Rock przyjemnie mnie zaskoczył. Od czasu testów szamponu minęło dobre kilka miesięcy, więc warto było odświeżyć sobie pamięć. Zestaw trzech balsamów to całkiem ciekawa propozycja dla osób, które mają już zarost i chcą go “rozbudować”. Każdy stopień zapuszczania brody wymaga odpowiedniej pielęgnacji, a balsamowe trio staje na wysokości zadania. Oczywiście każdego z balsamów można używać dowolnie, nie ma tu żadnych ograniczeń. Plusem z pewnością będzie pompka, która ułatwi dozowanie balsamu. Co więcej, produkt jest bardzo wydajny ! Kolejną zaletą jest różnorodność zapachów i właściwości balsamów. Każdy znajdzie coś dla siebie bo do dyspozycji mamy woń kawy i limonki, mchu dębowego czy wody kolońskiej z domieszką owoców i nut drzewnych. Balsamy pobudzają, koją oraz odżywiają brodę. Broda jest zdecydowanie miękka i pachnie przed długi czas. Co więcej, jeśli zależy ci na naturalnym wyglądzie brody (w domyśle matowym) to produkty dla ciebie bo balsamy nie nadają połysku. Skład mają również bardzo przyzwoity. Jeśli nadal nie jesteś przekonany to dodam tylko, że marka Men Rock znalazła się wśród piątki finalistów w konkursie Barber Awards Grooming Range of the Year.

Kosmetyków Men Rock szukaj w sklepie internetowym Beardshop.pl

 

Exit mobile version