Site icon beardrust 2.0

Prospectors Coal Mine – recenzja pasty do włosów

Bardzo dobrze wspominam markę Prospectors, a to dlatego że swego czasu miałem i używałem pomady wodnej Gold Rush, która do dziś jest jedną z moich ulubionych pomad do włosów. Nawet teraz potrafię przywołać sobie jej zapach. W tym momencie przeskakuję również Iron Ore i Crude Oil (może kiedyś przyjdzie czas i na te pomady) i prezentuję wam nowość, czyli Coal Mine – pomada wodna/glinka o matowym wykończeniu i średnim chwycie. Ciekawi co kryje się w środku? Zapraszam do recenzji.

Prospectors Coal Mine to już czwarty produkt do stylizacji włosów tej marki. Tym razem producent zdecydował się uzupełnić kolekcję pomad o produkt matowy.

Opakowanie i zawartość Coal Mine

Pomada trafia do nas w grafitowym, kartonowym pudełku z okienkiem, przez które widać już puszkę. Kartonik zawiera dużo ciekawych informacji dotyczących produktu np. skład, sposób użycia, przeznaczenie i inne informacje. Sama puszka jest wykonana z aluminium i jest przepięknie zdobiona. Wzór jakby się nie zmienia bo nadal mamy tu logo marki (tłoczone) w środkowej części wieczka i szlaczki dookoła, aczkolwiek zabarwienie opakowania jest szare/grafitowe (nawiązanie do węgla) i matowe w dotyku (nawiązanie do efektu jaki daje produkt). Sama nazwa – Coal Mine – oznacza kopalnię węgla i nawiązuje do procesu wydobywania tego surowca  z podziemi. W środku opakowania (już po wybrania całej pomady) ukaże nam się charakterystyczna grafika – kask z lampą, którego używają ci schodzący pod ziemię.

Typ: wodna

Kolor: szary

Pojemność: 128 g

Konsystencja: glinka ma raczej konsystencję kremowej pasty, a nie “kleju”; bardzo łatwo wybiera się z opakowania, łatwo rozciera;

Zapach Coal Mine

Zapach określony przez producent to połączenie japońskiej herbaty – matcha, cytrusów oraz nut kwiatowo-drzewnych (cedrowych). Przyznam, że jest to bardzo świeża i ciekaw mieszanka. Osobiście wyczuwam cytrusy oraz nutkę zapachu, który określiłbym jak  morski. Zapach utrzymuje się na włosach cały dzień, ale powoli zanika w ciągu dnia, bardzo stopniowo.

Skład Coal Mine

Water, Ceteareth-25, Glycerin, Bentonite, Petrolatum, VP/VA Copolymer, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Kaolin, Octyl Palmitate, Ricinus Communis (Castor Seed) Oil, Cannabis Sativa (Hemp) Seed Oil, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Fragrance (Parfum).

Na wstępie trzeba zaznaczyć, że produkt który producent nazywa glinką, jest (przynajmniej dla mnie) zdecydowanie bardziej pomadą wodną o matowym wykończeniu niż 100%-ową glinką, a to dlatego, że więkość znanych mi glinek, choćby sławetny Baxter Clay Pomade na pierwszym miejscu w składzie ma wazelinę, dalej glinkę bentonitową i wosk, a Coal Mine ma wodną bazę, emulgator, a dopiero później ww składniki. W składzie znajdziemy też 2 oleje – rycynowy i konopny, które nie zawsze pojawiają się w glinkach. Stąd również różnica w konsystencji i łatwości aplikacji. Ze składu należy wyróżnić:

Olej konopny (Cannabis Sativa Hemp Seed Oil):

(właściwości zaczerpnięte ze strony skinphilosophy.pl)

Olej rycynowy (Ricinus Communis Castor Seed Oil):

Aplikacja, stylizacja i efekty z Coal Mine

Producent nie określa na jakie włosy nakładać produkt. Wypróbowałem go więc i na suchych i na wilgotnych. Nie będę rozpisywał osobno efektów dla włosów suchych i wilgotnych ponieważ uważam że finalny wygląd fryzury jest bardzo zbliżony. Jedynie aplikacja na włosy wilgotne jest łatwiejsza.

messy look / włosy układane rękoma
classic look / side part pomp / włosy układane szczotką

Zmywanie: wodą/wodą z delikatnym szamponem

Cena: 74,90 zł

Wydajność: 2/3

Do włosów: krótkich, średniej długości, a nawet dłuższych

Do fryzur: messy, luźniejsze zaczeski, classic look (slick, side part etc.)

Podsumowanie Coal Mine

Prospectors Coal Mine, którą producent nazywa matową glinką dla mnie tak naprawdę jest po prostu matową pastą do włosów i w tej kategorii chcę ją oceniać, bo po co mam mówić, że to nieudany clay skoro produkt ma naprawdę dużo zalet. Począwszy od wspaniałego i dopracowanego opakowania, poprzez fajną i łatwą w wybieraniu i aplikacji konsystencję, na matowym efekcie kończąc. Zawarte w składzie oleje sprawiają, że produkt nie jest tak suchy jak większość matowych past, jego aplikacja i stylizacja fryzury z nim jest przyjemniejsza, a i włosy są odżywione. Zapach również może się podobać. Wg mnie jest przyjemnie cytrusowo-morski. Co do chwytu to mimo iż producent mówi o średnim ja spokojnie podciągnąłbym go do średnio wysokiego. Myślę, że spokojnie mogę polecić pastę Coal Mine wszystkim bo można z nią ułożyć i luźniejszą fryzurę i nieco bardziej klasyczną również.

Prospectors Coal Mine kupisz w sklepie Pomady.pl ⇒

A teraz zapraszam Cię do obejrzenia recenzji wideo. Jeśli mój film Ci się podoba został łapkę w górę i skomentuj go, a jeśli chcesz być na bieżąco z nowościami na kanale kliknij przycisk subskrybuj.

Exit mobile version