Aktualnie przebywam na urlopie wypoczynkowym, więc mam trochę czasu na nadrobienie zaległości. Z tego tytułu przygotowałem dla was podwójną recenzję pomad do włosów naszej rodzimej marki Slickhaven, która już na blogu pojawiła się przy okazji testów olejków i balsamów do brody. Dziś przyjrzymy się pomadzie Grand Bishop oraz Shifty Beggar. Zapraszam do lektury!
Slickhaven Grand Bishop
Jeśli pamiętacie Slickhaven to miasteczko, które zamieszkują różne postacie np. monarcha, biała dama, doktor plaga czy strach na wróble. Klimat niczym z dobrej gry RPG lub strategii. Tytułowy Grand Bishop zajmuje wysokie miejsce w hierarchii kościoła. Jak na kornego sługę bożego przystało grzechem byłoby nie zadbać o eleganckie ułożenie włosów. Grand Bishop to pomada wodna która charakteryzuje się:
- chwytem 4/5
- połyskiem 3/5
- objętością 2,5/5
- teksturą 2,5/5
Pomada odznacza się orientalno-owcowym zapachem, na który składają się:
Góra: Pomarańcza, Ananas
Środek: Jabłko, Gruszka, Brzoskwinia, Malina
Baza: Ambra, Drzewo sandałowe, Wanilia, Piżmo
Mój nos ma nie lada problem żeby rozszyfrować tak złożoną kompozycję zapachową, więc po prostu powiem, że pomada pachnie ładnie. W składzie obok wody znajdziemy sok z aloesu, który poprawia nawilżenie i kondycję włosów, a także pochodne miodu, dzięki którym włosy stają się bardziej miękkie i podatne na układanie.
Produkt mieści się w szklanym słoiku o pojemności 120 ml z czarną plastikową zakrętką. Etykieta przykuwa oko, jest bardzo starannie wykonana w kolorze czarno-purpurowym. W centrum widać tytułowego biskupa otoczonego złotymi napisami. Konsystencja pomady jest gęsta i żelowa, czego spodziewałem się po tego typu produkcie. Kolor za to jest nieziemski bo purpurowy i idealnie wpasowuje się w całą biskupią otoczkę.
Co do aplikacji i efektów:
- pomada rozciera się z pewnym oporem jak to żelowe pomady wodne, jest trochę lepka
- w aplikacji na włosy jednak wydaje się być gładka i nie ciągnie włosów
- po chwili włosy są bardzo miękkie i bardzo łatwo je uczesać
- pomada nadaje włosom widoczny połysk
- słabnie on trochę w ciągu dnia aczkolwiek nie zmienia się w mat jak w przypadku Shifty Beggar
- chwyt jest dosyć mocny mimo, że na włosach nie ma skorupy
- pomada zmywa się bez problemu nawet wodą
Grand Bishop to na pewno pozycja dla każdego kto lubi pomady wodne ale niekoniecznie chce mieć na włosach suchą i twardą skorupę.
Slickhaven Shifty Beggar
Drugą pomadą, o której dziś opowiem jest Shifty Beggar, czyli przedstawiciel niższych partii miasta. Osoba, która mimo swojej aparycji posiada wiele cennych informacji na rożne tematy i za odpowiednią opłatą szepnie to i owo. Podobno wcale nie jest biedny i świetnie wtapia się w tłum. Shifty Beggar to pomada wodna z dodatkiem glinki która charakteryzuje się:
- chwytem 3,5/5
- połyskiem 2/5
- objętością 3/5
- teksturą 4/5
Pomada posiada ciekawy paprociowo-orientalny zapach, na który składa się:
Góra: Lawenda, Anyż, Granat, Czarna porzeczka
Środek: Dąb, Cedr, Wetiwer, Jaśmin
Baza: Tonka, Ambra, Piżmo, Kaszmir, Tytoń, Mech dębowy
Zapach bardzo przyjemny, mocno drzewny. W składzie z ciekawszych rzeczy mamy wspomnianą wyżej glinkę bentonitową, uwodorniony olej rycynowy czy glicerynę.
Pomada mieści się w szklanym słoiczku o pojemności 60 ml (są też wersje 120) z czarną plastikową zakrętką. Etykieta w kolorach szaro-piaskowych z tytułowym żebrakiem w centrum i srebrnymi tym razem napisami. Fajne jest to, że na etykiecie mamy chart przedstawiający właściwości pomady. Zawsze podobał mi się ten sposób określania chwytu, połysku itd.
Co do aplikacji i efektów:
- pomadę nakładałem na włosy suche
- rozprowadza się bardzo dobrze, całkiem gładko i przyjemnie bez charakterystycznego dla wodniaków lekkiego oporu
- czesanie również bez problemu
- włosy początkowo nabrały połysku
- chwyt pomady na włosach jest raczej średni
- pod kilku godzinach połysk przerodził się w naturalny mat
- włosy bardzo miękkie i do przeczesania ręką
- objętość średnia
W sumie pomada działa tak jak mówi producent. Nie ma się do czego przyczepić. Jest to całkiem fajny medium zarówno w kwestii chwytu jak i połysku.
Podsumowanie
Podsumowując, obie pomady to bardzo ciekawe propozycje produktów do stylizacji włosów. Nie dość, że wyglądają ładnie i opakowania cieszą oko to jeszcze ładnie pachną, a samo działanie jest takie jak obiecuje producent. Bishop będzie świetny dla lubiących błysk i klasyczne uczesania, a Beggar dla tych, którzy chcą mieć bardziej uniwersalną pomadę do różnych fryzur. Zdecydowanie polecam obie propozycje i zachęcam do wypróbowania. Z niecierpliwością czekam też na nową glinkę Slickhaven stworzoną we współpracy z By Elementum. Czyżby w końcu była to ta jedyna glinka? Matowa, o mocnych chwycie, ale do przeczesania ręką? Sprawdzimy przy kolejnej okazji bo produkt już do mnie leci.
Ww pomady kupisz w sklepie pomadziarz.pl, a z kodem rabatowym beardrust zyskasz 8% rabatu. Zobacz też film na moim kanale, został łapkę w górę i suba.